Blog


Wiadomo, blog powinien mieć charakter osobisty, i faktycznie opisane sytuacje w jakiś sposób odnoszą się do tych, z którymi sam się zetknąłem. Zatem można by ów dziennik internetowy nazwać obserwacyjnym, ...gdyby nie to, że u niejednej osoby mogą się zrodzić wątpliwości, czy istotnie są to obserwacje prawdziwe. Jeśli, drogi czytelniku chcesz w nie wierzyć, nie będę ci bronił. A gdyby ci przyszło do głowy w to powątpiewać, zapewne też będziesz mieć sporo racji. Krótko mówiąc, w co uwierzysz, zależy tylko od ciebie. Ale nie sądź drogi czytelniku, że to tylko taka z tobą perfidna (choć nie pozbawiona satysfakcji) gra w poszukiwanie granicy tego, co prawdziwe, a co fałszywe. Mam nadzieję, że forma okaże się dla ciebie wypełniona treścią. Bo tej warto poszukać przede wszystkim.

Z początkiem roku dobrze coś zacząć sensownego. Aczkolwiek mam wątpliwości czy będzie tym coś, co z założenia ma być sensowne. To może pokazać dopiero czas. Ale wątpliwości jest więcej. Nie lubię niczego- a zwłaszcza czegoś takiego jak blog- zaczynać zbyt oficjalnie. Mam złe wspomnienia z takimi początkami.

Kupowałem komórkę dla córki. I rozmawiamy ze sprzedawczynią nt. aparatu w telefonie. Po trudnościach nad znalezieniem szczegółowych informacji w komputerze,

Spotkałem wczoraj nie wczorajszego- a jak to pokazał nasz dialog, nawet nie przedwczorajszego- człowieka. Osobnik zagadnął mnie na ulicy w te słowa

Kupiłem rano mięso i wędliny. Lubię "krakowską suchą". No to pytam panią czy przypadkiem takiej nie przywieźli. Ale chyba faktycznie z Krakowa wieźli, czy raczej przez Kraków

Nic nie zapowiadało tragedii, jaka się za chwilę rozegra. I to podczas kolędy! Ksiądz wyglądający na skromnego. Chudzieńki, w grubych bilach, z rzadkim włosem i wysokim czołem. Ot wikary na dorobku.

Grupka z każdą chwilą rosła. Najpierw dwie, potem trzy w końcu zebrało się razem około dziesięciu osób. I tak rozpoczęli swoją modlitewną ewangelizację. Wiedzieli, że ataki będą, byli na to przygotowani.

Dwie wyraźnie starsze panie próbowały wsiąść do PKS-u. Nie było to łatwe z powodu ogromnych walizek z jeszcze nieoderwanymi lotniskowymi nalepkami. Dopiero stanowcza interwencja kierowcy, zmusiła staruszki do chwilowego pogodzenia się z utratą kontaktu wzrokowego ze swoimi walizkami, które musiały wylądować w bagażniku. Zwłaszcza jedna z kobiet- zdecydowanie starsza od towarzyszki- wykazywała dużo determinacji, nie mogąc się rozstać z bagażami. Podniesionym głosem domagała się uszanowania swoich praw pasażera, co chwilami przeradzało się w mało zawoalowane groźby. Kierowca okazał się jednak nieugięty.

Kiedy wchodziłem na wywiadówkę, widać było, że się znacznie spóźniłem. Sytuacja dawno minęła prolog. Zanim wszedłem, minąłem się jeszcze z mężczyzną, który nieomal wybiegł z sali, mamrocząc coś pod nosem i nie zwracając na mnie uwagi. W sali po prostu wrzało, to kolejni rodzice próbowali załatwić swoje sprawy.

Starsza Pani nadzwyczaj żwawo biegała po peronie, rozglądając się nerwowo, wyraźnie kogoś szukając. I tak biegając to w lewo, to znów w prawo, wreszcie odetchnęła z ulgą. W końcu, niedaleko zobaczyła swojego wnuka. Rozłożyła ręce najrzerzej jak umiała, pochyliła się przyjmując wzrost dziesięciolatka i rozpoczęła swój Dudek-dance. Chłopiec trochę się uchylał, ale babcia okazała się bardziej sprytna i szybko zanurzyła w objęciach kochanego malca.

Na piątek zapowiedziane jest głosowanie w/s referendum reformy szkolnictwa, w tym zmuszenia kolejnego rocznika do przyswajania wiedzy. Opozycja zwietrzyła okazję i będzie popierać ideę. Z kolei Platforma wprowadza nawet dyscyplinę partyjną, by wniosek odrzucić. PSL oczywiście w rozkroku.

Do finału "Must be the music- tylko muzyka" dostała się "Shata Qs". I dobrze, bo była najlepsza. Jednak poziom zideologizowania wokalistki przyprawia o zawrót głowy.

 

Mój syn jest uprzejmy. Może niezbyt religijny ale uprzejmy. Zatem, kiedy nauczycielka z religii namawiała go żeby przystąpił do konkursu nt. Jana Pawła II, z oporami się zgodził. Dzielna matka wyszukała wszelkie encykliki i inne adhortacje. I przystąpili do nauki. Niestety przeszedł szkolny etap...

miny przywódców mówią jasno jak się czująPośród rozlicznych analiz politycznych prezydento-cara Putina nie docenia się czynnika psychologicznego. Niektórzy uważają, że jego najazd na Krym jest niezwykle przemyślaną strategią odtwarzania mocarstwa. Inni, dokładnie odwrotnie- twierdzą, że zupełnie mu się to nie opłaca, że przegrał całą ukraińską kampanię, że Ukraińcy po tym wszystkim tak szczerze go nienawidzą, że Putin może zapomnieć o imperialnych zakusach.

Kiedy zaprzyjaźniony Irlandczyk, gorliwy katolik zresztą, powiedział, że Polacy są wyjątkowo klerykalni, pomyślałem, że przesadza. Wówczas sam pewnie byłem klerykałem. Na szczęście, się nawróciłem.

Loading

Znajdź nas na facebook'u