Kupiłem rano mięso i wędliny. Lubię "krakowską suchą". No to pytam panią czy przypadkiem takiej nie przywieźli. Ale chyba faktycznie z Krakowa wieźli, czy raczej przez Kraków, bo kiełbasa była z Podgórza, a cena szokująca. W opakowaniu było 375 g. za 17 zł. Za kilogram wyszło jakieś pięć dych, więc uznałem że za dużo jak na mój portfel. Ale moją uwagę przykuły kabanosy ślicznie zapakowane, w cenie, jak sądziłem umiarkowanej, ledwie dziesięć zetów za paczkę, a więc bach do torby. Jakież było moje zdziwienie w domu, gdzie dostrzegłem, że w paczuszce było 100 g. kabanosów.

Wykazałem się nie lada sprytem - wzgardziwszy kiełbasą za 50 zł za kilogram, po chwili cieszyłem się z takiej, która kosztowała 100 zł. Super interes. I jeszcze ten wzrok ekspedientki, na który początkowo nie zwróciłem uwagi, ale teraz już nie mogę zapomnieć. Wyglądała jak Gagarin, który Boga zobaczył w kosmosie.

Co się ze mną stało? Czy po asertywnym zachowaniu odnośnie "krakowskiej suchej" byłem tak zadowolony z siebie, że straciłem czujność? A może presja czasu- coś trzeba w końcu wybrać, a kabanosy okazały się najlepiej przyciągać uwagę klienta? ...Mam tylko nadzieję, że będą dobre.

2013-01-19

Share on Facebook

Loading

Znajdź nas na facebook'u

Komentarze