(raczej dla kobiet)

Mężowie i partnerzy pytani dlaczego zdradzili swoje żony, partnerki; kręcą się niespokojnie i uciekając wzrokiem, tłumaczą się jak mali chłopcy, którzy stłukli szybę sąsiadowi i teraz bardzo się tego wstydzą. "Właściwie sam nie wiem...", "Po prostu stało się i już. A teraz w żaden sposób nie mogę się tego zakończyć..." Ach, no cóż, no tak... mój Boże, przecież to nie ma żadnego znaczenia!". "Jak to? Przecież ja kocham swoją żonę! Ta druga to tylko seks".

...Samo wyszło?

Prawda jest taka: mężczyźni sami nie wiedzą dokładnie, dlaczego zdradzają swoje partnerki, dlaczego je oszukują. Wszystko wskazuje na to, że wcale nie chcą tego wiedzieć... . Charakterystyczne, że w większości przypadków próbują zaprzeczać wszystkiemu, a kiedy zostaną przyparci do muru i nie mogą wykonać żadnego manewru wymijającego, wypierają się aktywnego zaangażowania w swoje pozamałżeńskie historie miłosne, używając rozmaitych, asekuranckich, eufemistycznych sformułowań typu "sam nie wiem, jak to się stało", "wpadłem jak śliwka w kompot", albo "każdemu może się zdarzyć coś takiego, czy to moja wina". Słuchając ich tłumaczeń, można by odnieść wrażenie, że ci, Bogu ducha winni i w gruncie rzeczy bardzo porządni faceci, zostali pochwyceni w sieci zarzucone przez podstępną kobietę. A potem, nagle, nie wiadomo jakim sposobem znaleźli się z tą kobietą w łóżku.

Męski punkt widzenia

Mężczyźni z pewnością odznaczają się całkowicie różną, od kobiecej, wrażliwością: nie mają zwyczaju wsłuchiwać się w siebie, w swoje wnętrze tak głęboko, jak to zwykle robią kobiety, i tylko z rzadka podążają za swoim wewnętrznym głosem. Są głęboko przeświadczeni, że uczucia nie zasługują na to, aby rozkładać je na czynniki pierwsze - tak jak się to robi z silnikiem ulubionego auta lub mechanizmem kołowrotka - a następnie analizować, co się tam dzieje. Szczerze mówiąc, mężczyźni nie są specjalnie zainteresowani ani własnym życiem duchowym, ani też uczuciowym. Dla nich liczy się konkret, coś co można wziąć do ręki. Uczuć - nie można. Reprezentanci "silnej" płci nauczyli się żyć w świecie zewnętrznym i tam staczają swoje boje. Zastanawiać się nad kwestią, dlaczego zdradzają swoje partnerki, oznaczałoby dla nich również spore prawdopodobieństwo zrozumienia przyczyny własnego postępowania. W końcu, mężczyźni są także istotami myślącymi... Gdyby więc zaczęli zastanawiać się nad swoimi romansami, analizując je krok po kroku, to pewnego dnia mogliby doznać nagłego olśnienia i pojąć, dlaczego to robią. W takim przypadku jednak - jak podpowiada im męska logika - musieliby coś zmienić. Musieliby zacząć aktywnie działać i przejść do ofensywy, zamiast w dalszym ciągu spoczywać na laurach i cieszyć się wygodnym życiem.

Tak jak w tej relacji: "Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że miałbym masę problemów, gdyby moja żona dowiedziała się o całej tej historii, o tym, że mam na boku romans z inną kobietą. Wiem, że to nie fair. W końcu - było nie było - przysięgałem wierność swojej ślubnej... Ale zrezygnować z Eli? Za nic w świecie. Ona jest po prostu cudowna, boska! Z nią jest naprawdę fantastycznie... Poza tym, kto mówi, że chcę opuścić moją żonę? Wcale nie mam takiego zamiaru. To wspaniała kobieta! Ja i moja żona naprawdę świetnie się rozumiemy... i właściwie dobrze nam razem".

Co myśli kobieta o zdradzie?

Kobiety - jak to kobiety - kiedy się dowiadują o wiarołomstwie swoich mężów, zaczynają zwykle podejrzewać, że kryje się za tym jakiś ważki problem, a właściwa kobiecej naturze analityczność podpowiada im, że w ich związku źle się dzieje; że mężowi czegoś brakuje - tylko czego, no właśnie!

  • może ma problemy w pracy,
  • "stracił serce" dla swojej starzejącej się żony, która nie jest już tak ponętna jak przed laty,
  • że przechodzi kryzys wieku średniego; że potrzebuje potwierdzenia swojej męskości u młodszej kobiety,
  • może jest niezadowolony ze swojego życia; że się nudzi.

Kobiety mają skłonność do szukania winy w sobie samych, uważając, że nie są już dość młode, interesujące, szczupłe. Jednym słowem - nie są dość atrakcyjne dla swoich stuprocentowych mężczyzn. Że, najzwyczajniej w świecie, opatrzyły się im. I właśnie dlatego są zdradzane. Nie! Nie!

Prawda jest o wiele prostsza

Rzeczywistość wygląda całkiem inaczej. Tym, co nieodmiennie kusi waszych mężów, popychając ich w ramiona innych kobiet, jest po prostu seks. Banalne? W domu, jak mówią sami zainteresowani, tylko raz lub dwa razy w tygodniu kochają się ze swoją żoną. (To mniej więcej tak jak z przeglądem sportowym, który najchętniej oglądaliby każdego dnia).

Statystycznie - większość par po trzech latach małżeństwa idzie ze sobą do łóżka już tylko trzy razy w tygodniu. Po pięciu latach - co najwyżej raz na tydzień. Małżeński seks schodzi stopniowo na coraz dalszy plan. W sypialni państwa X lub Y zaczyna wiać nudą... Mężczyźni chcą więcej seksu. Po prostu więcej! A kiedy nie otrzymują go w małżeńskiej alkowie, szukają gdzie indziej. I zwykle dość szybko znajdują.

Należy w tym miejscu zauważyć, że nie należy utożsamiać zdrady z odejściem, rozwodem czy ucieczką do mamy.

A jak jest w Twoim związku?

 

Przemysław Mocarski

Share on Facebook

Loading

Znajdź nas na facebook'u