kosciol 1

W kazaniach niekiedy można usłyszeć - ja przynajmniej dwukrotnie się z tym spotkałem - pohukiwania kaznodziejów pomstujących na wiernych, którzy "biegają po psychologach albo psychoterapeutach". W kontekście kazania oznacza to, że błądzą, ponieważ powinni iść do Jezusa. Zadziwiające jest przedstawianie rzeczywistości duchowej i psychicznej jako konkurencyjnych. To tak jakby twierdzić, że winogrona są lepsze od wołowiny.

Przy tej okazji warto się zastanowić, dlaczego żadnemu kaznodziei nie przyjdzie do głowy przeciwstawianie Jezusa lekarzom. Ewangelia mogłaby ten retoryczny zabieg nawet usprawiedliwić. Oto Jezus polemizując z Żydami rzekł: "Z pewnością powiecie mi to przysłowie: Lekarzu ulecz samego siebie; dokonajże i tu w swojej ojczyźnie tego, co wydarzyło się, jak słyszeliśmy, w Kafarnaum" (Łk 4, 23). Sam Zbawiciel porównuje fizyczne uzdrowienia do leczenia. A jednak współcześni kaznodzieje nie nawołują do zaprzestania chodzenia do ośrodków medycznych. I słusznie! ...Mimo to, miałoby to większy sens niż zniechęcanie do pomocy psychologicznej. Nie tylko z powodów biblijnych, choć i te wskazują pośrednio na to samo.

Praktyka charyzmatyczna, w którą byłem przez lata zaangażowany, podobnie jak teraz w psychoterapię, dowodzi, że cudowne uzdrowienia ciała są o wiele łatwiejsze niż dotyczące psychiki. Widziałem ludzi doświadczających uregulowania zbyt wysokiego lub zbyt niskiego ciśnienia, uleczonych z gośćca, wrzodów żołądka, niepłodności, zapalenia skóry, nawet raka. Owszem, "dla Boga nie ma nic niemożliwego" (Łk 1, 37) i Chrystus może dokonać także zmian psychicznych. A jednak dokonują się one rzadziej. Przyczyną może być głębokość koniecznego uzdrowienia. Zaburzenia psychiczne, choć mogą się uaktywnić w każdym wieku, powstają w początkowych latach życia człowieka w relacjach z najbliższymi z uwzględnieniem wrodzonej, temperamentalnej wrażliwości osoby. Psychoterapeuta widzi w związku z tym nie tylko określoną trudność, która ma swoją jednostkę diagnostyczną w ICD 10, jak każda zresztą choroba, w tym fizyczna- co kieruję do wiadomości rekolekcjonistów. Dostrzega sytuację chorego w kontekście również emocjonalnym i poznawczym, a te kształtują się przez całe życie człowieka. Przekładając wywód na konkrety, wyobraźmy sobie kogoś, kto twierdzi, że nigdy się nie złości. To nieprawda, ale to oznacza jedynie, że jego naturalna agresja była od najmłodszych lat tłumiona przez rodziców. W efekcie, w dorosłym już wieku, ni z tego, ni z owego, osoba doświadcza przyśpieszonego rytmu serca, duszności albo bólów brzucha. W tej sytuacji widać, że Jezus musiałby uzdrowić nie tyko objawy somatyczne, ale i ich przyczynę, a więc pogląd, że złość jest uczuciem niedopuszczalnym. Powinien też sprawić, żeby człowiek ten pozwolił sobie na doświadczanie lub choćby uświadomienie złości. A co powiedzieć o wczesnych traumach, czy można je wymazać z pamięci, aby nie wpływały na życie w przyszłości? ...Widać więc jak trudno o uzdrowienie takiej osoby.

Dlaczego zatem duchownym tak łatwo przychodzi do głowy możliwość zastąpienia cudem praktyki psychoterapeutycznej, a nie stricte medycznej? Księża mają świadomość odrębności sfery cielesnej, ale najwyraźniej z trudem dostrzegają różnice miedzy psychiką i duszą, mimo wykształconych także na uczelniach katolickich (np. na KUL-u) wielu psychologów i psychoterapeutów chrześcijańskich. Zresztą problem ten można zauważyć i z drugiej strony. Może nawet większość udzielających pomocy psychologicznej (kończących studia na niekatolickich uczelniach) miesza ją z duchowością, czy nawet tej ostatniej nie dostrzegając w ogóle. W ich diagnostyce nie zmieści się np. kategoria opętania lub, z drugiej strony, doznań mistycznych. Rzeczywistość duchowa jednak jest. Najkrócej mówiąc ?nie wchodząc w szczegółowe rozważania teologiczne- można ją widzieć jako podlegającą władzy woli. Władze psychiczne rządzą się zupełnie innymi prawami. Osoba, która myje ręce przez godzinę może sobie powtarzać, że już się dokładnie umyła, jednak nie potrafi przerwać tej czynności. Przykładem mogą być też... zwierzęta, pozbawione duszy, ale nie psychiki. Praca psich psychologów polega na behawioralnym leczeniu domowych pupili z zachowań neurotycznych (lękowych lub agresywnych) czy nawet depresyjnych.

Oczywiście trzeba mieć świadomość, że wszystkie sfery ludzkiej natury wkraczają jedna w drugą. Nie tylko trudno czasem je odróżnić (choć trzeba to robić) ale często też na siebie bardzo wpływają. Przyczyna problemu może być w jednej sferze, a rezultaty widoczne w innej. O psychicznych źródłach chorób fizycznych była już na tym portalu mowa.

Podsumowując, zgódźmy się z kaznodzieją, że oddanie życia Jezusowi bardzo pomoże i na pewno przyniesie ulgę zaburzonej psychicznie osobie. Ale nie znaczy to, że ją wyleczy. Wie o tym cukrzyk, astmatyk i wielu innych chorych, ale nie każdy niestety duchowny.

Tomasz Czyżewski 15.12.2011.

 

Tagi: psycholog Łomża, psychoterapia Łomża, pomoc psychologiczna Łomża

Share on Facebook

Loading

Znajdź nas na facebook'u