duchowosc a psychologiaLudzie wierzący wyróżniają coś takiego jak dusza. Dla niewierzących człowiek będzie się składał jedynie z ciała i psychiki, oczywiście w największym uproszczeniu, bo przecież w ciele wyróżnimy i nogę i wątrobę, albo kości. Natomiast wśród władz psychicznych znajdzie się pamięć, emocje lub funkcje poznawcze. Zwróćmy uwagę, że w ten sposób od zwierząt byśmy się wówczas różnili niewiele, co najwyżej stopniem rozwoju, przynajmniej psychicznego. Właśnie istnienie duszy byłoby tym istotnym wyróżnikiem rodzaju ludzkiego.

Duchowość i psychologię trudno odróżnić, a niekiedy i zauważyć jedno lub drugie.

Nie ulega wątpliwości, że organizmy wyższe, podobnie jak my, mają problemy psychiczne. Popularna np. ostatnio psia psychologia rzeczywiście odwołuje się do oglądu świata jaki mają psy. Zwierzęta mogą więc mieć fobie, się uzależniać, nie kontrolować impulsów, mogą mieć nawet depresje. Oczywiście są to trudności o wiele mniej skomplikowane niż te, które dotyczą człowieka. Istnienia ciała udowadniać nie trzeba- po prostu zgódźmy się z faktem, że mamy je podobnie jak inne ziemskie stworzenia. A co z duszą? Tę udowodnić najtrudniej, ale też chyba nie trzeba- jedni w nią wierzą, inni nie. Zresztą, wiele osób podobnie postrzega psychikę, t.j. w nią wierzy lub nie. Owszem, w dzisiejszych czasach nikt nie ośmieli się tego powiedzieć wyraźnie, ale do tego stopnia niektórzy potrafią mylić funkcje duszy i psychiki, że obie w gruncie rzeczy uważają za to samo. To zjawisko możemy zaobserwować u kaznodziejów, którzy wszystkie ludzkie problemy chcą rozwiązać albo zerwaniem z grzechem, a jakby to nie wyszło, to oddaniem życia Jezusowi.

Dla jednych duchowość, dla innych psychologia? Nic bardziej błędnego.

Moglibyśmy zatem poprzestać na tym, że kto w co wierzy to jego problem. Niestety nie możemy, ponieważ nieścisłość terminologiczna okazuje się brzemienna w skutki. Tak, jak nie można mylić psychiki z ciałem, tak podobnie nie należy jej utożsamiać z duszą. Gdybyśmy traktowali ją jako element ciała, jako mózg po prostu, wszystkie problemy widzielibyśmy tylko przez neurologiczny pryzmat. Ktoś ma depresję, to brakuje mu serotoniny, należy przyrządzić skuteczną tabletkę i po sprawie. Nie odmawiając sensu farmakoterapii, która niekiedy jest niezbędna, leczyć tak naprawdę będzie zmiana postrzegania siebie i swojego otoczenia, a więc sposób myślenia, który też wpłynie na zmianę życia emocjonalnego. W odniesieniu do duchowości, dużą w niej rolę odgrywa wola, przecież niezbędna do wprowadzania zasad moralności. Dzięki woli właśnie możemy grzeszyć lub się od grzechu powstrzymać. A zatem ktoś, kto nie potrafi dostrzec mechanizmów psychicznych będzie więc zalecał wysiłek wolitywny komuś potrzebującemu pomocy psychologicznej. Każe wziąć się w garść osobie w depresji, albo w drobiazgowej kontroli dostrzeże jedyne wyjście dla człowieka pochłoniętego natrętnymi czynnościami. Tego typu rady wywołają w najlepszym wypadku poczucie winy, a w najgorszym spiętrzenie i tak nielekkich problemów.

Duchowość i psychologia, a także cielesna materia lubią na siebie wpływać

...Ale żeby łatwo nie było trzeba podkreślić, że o ile można od siebie odróżnić ciało, psychikę i duszę, to również kwestie z dziedziny psychologii, duchowości, a także fizjologii na siebie bardzo wpływają. Wracając do przedstawionego przykładu, istotnie osoba w depresji potrzebuje więcej serotoniny i leki mogą wspomóc psychoterapię. Podobnie wiele cierpień fizycznych ma psychiczne źródła, by wspomnieć chorobę wrzodową, czy zawały serca (szerzej zob. Psychiczne źródła choroby). I tak też jest ze związkami psychologii i duchowości. Na przykład, destrukcyjny wpływ złego ducha praktycznie nie zdarza się bez wcześniejszych problemów osobowościowych. Podobnie, przez pryzmat etyczny próbuje się widzieć trudności emocjonalne. Warto bliżej się przyjrzeć zamieszaniu w tym względzie.

Tomasz Czyżewski

Share on Facebook

Loading

Znajdź nas na facebook'u