Jak Święta, to wiadomo - telewizja. Obejrzałem w drugi dzień wielkanocnej beztroski film, który zwaliłby mnie z nóg, gdybym nie siedział. Zachęcam do obejrzenia. "Osada" ma niesamowitą głębię psychoanalityczną. To także całkiem dobre studium sekty.

Niemniej, nie jest to film propagandowy, w stylu "sekty to samo zło, strzeżmy się!". Warto przyjrzeć się głębszej warstwie filmu, nieco (ale tylko nieco) odchodząc od problematyki zamkniętej grupy społecznej. Spójrzmy na obraz, jak na próbę rozwiązania wewnątrz-psychicznych dylematów, oczywiście nie zdradzając treści fabuły.

Najbardziej podstawową organizacją psychiczną jest rozszczepienie, które dzieli nasz ogląd świata według dwóch głównych kategorii. Sekta, także ta w filmie, to takie właśnie spojrzenie- całe dobro jest u nas, a na zewnątrz samo zło. Do tego stopnia zło zostaje odszczepione, że nawet traci nazwę. Postacie używają zwrotu: "ci, o których nie mówimy". Mieszkańcy tytułowej osady odgradzają się od zła na zewnątrz na ile to tylko możliwe. Często tak robimy, dzieląc ludzi na złych i dobrych. 

Niestety- i tak też dzieje się w filmie- okazuje się, że jakaś część nas samych ma więź z tym złem, które niepostrzeżenie zakrada się i do środka. Nie wystarczy więc podzielić świata na pół, trzeba i siebie tak podzielić, by zabić wewnętrzne zło, a ocalić dobro. Wówczas sukces wydaje się pełny. ...Czyżby? 

2016-03-29

Share on Facebook

Loading

Znajdź nas na facebook'u

Komentarze