Napięcie w kolejce w barze pojawiło się z niczego. Około 10-letnia dziewczynka nie mogła się zdecydować na potrawę. Mama zaczęła szybko naciskać:
-No, wybierz coś wreszcie! Zdecyduj się! Ile będziemy na ciebie czekać?!...
Widać było, że pod taką presją dziecko tym bardziej nie mogło podjąć żadnej decyzji. Była jak sparaliżowana. Matka również z coraz większym trudem panowała nad emocjami, by w końcu użyć kolejnego środka nacisku ze swojego bogatego prawdopodobnie arsenału:
- W takim razie nic nie będziesz jadła! Koniec z tymi fochami! - wrzeszczała kobieta.
- Ale ja jestem głodna! - faktycznie wyrwana z drętwoty dziewczynka, rozpłakała się wniebogłosy.
Szczęśliwie, barmanka okazała się mieć nieco więcej rozsądku. Zaczęła proponować małej klientce różne potrawy, opowiadając ważne o nich szczegóły, że to kurczaczek, a tamto kotlecik itd. Po chwili coś znalazło uznanie.
To tylko pozorny happy end, ponieważ to barmanka zdawała się mieć więcej serca dla dziecka niż jej własna matka. Przemoc żeby była dotkliwa nie musi być fizyczna, wystarczy emocjonalna. Jaka jest psychiczna przyszłość dziecka, które zapewne takie sceny przeżywa na co dzień? Stawiam na niewiarę w swoje możliwości i niepewność decyzji. Być może osobowość zależna.
2014-08-16