Na piątek zapowiedziane jest głosowanie w/s referendum reformy szkolnictwa, w tym zmuszenia kolejnego rocznika do przyswajania wiedzy. Opozycja zwietrzyła okazję i będzie popierać ideę. Z kolei Platforma wprowadza nawet dyscyplinę partyjną, by wniosek odrzucić. PSL oczywiście w rozkroku.
Najbardziej zadziwia postawa PO, która otrzymała świetną okazję by przeprowadzić swoją reformę i to za społecznym przyzwoleniem- a przynajmniej tak mogłaby to zaprezentować. W istocie przecież są znikome szanse, aby referendum okazało się ważne, potrzeba do tego aż 50 % obywateli uprawnionych do głosowania. Umówmy się - rodziców 6-latków aż tylu się nie zbierze, a resztę ta sprawa niewiele będzie interesować, nawet biorąc pod uwagę "doklejenie" innych pomysłów do tego zasadniczego protestu. Nawet ten milion osób popierających ideę Elbanowskich, nie pójdzie do urn, bo trzeba by się do nich specjalnie pofatygować, a nie jedynie złożyć niezobowiązujący podpis podczas ulicznej "łapanki".
Nawet, jeśli Platforma przegłosuje w Sejmie odrzucenie społecznej inicjatywy, to żadnej chwały "obywatelskiej" partii to nie przyniesie. A gdyby jednak pomysł został przegłosowany, a potem i tak nie byłoby wymaganej frekwencji, to radość rządzących polityków byłaby cokolwiek fałszywa. Bo jak się powoływać na decyzję społeczeństwa, jeśli wcześniej odmawiało mu się takiej możliwości?
Platforma zachowuje się jak tytułowy 6-latek. Kiedy coś chce, to musi to mieć, a jednocześnie nie wie, że właśnie dlatego zmniejsza swoje szanse.