str.15abcdSekta po uzależnieniu od siebie adepta oraz odizolowaniu go od jego naturalnego środowiska, przystępuje do procesu modelowania według określonego wzorca. W tym celu poddaje go określonym zabiegom z zakresu manipulacji uczuciami oraz podporządkowuje stworzonej w sekcie strukturze. Przywódcy starają się ukształtować podopiecznych według jednego modelu. Stąd właśnie członkowie takich grup sprawiają wrażenie tak podobnych do siebie nie tylko w sferze poglądów, ale też zachowań, a nawet uczuć. Uniformizacja odnosi się do tradycji, z jakiej grupa czerpie swoje wierzenia (np. buddyzm, chrześcijaństwo). Skutecznie ukształtuje osobę nieustanna indoktrynacja, którą będzie się sączyć podczas długich zebrań, rytuałów, spotkań, a także poprzez liczne czasopisma, książki, nagrania. Zawarte w nich treści są tendencyjne, wszystko co wspaniałe jest tylko w sekcie, gdzie indziej są wyłącznie kłamstwa i zło. Aby modelowanie się powiodło należy czuwać nad tym procesem. Sterowanie odbywa się poprzez dyscyplinowanie członków, których można nagrodzić lub ukarać. Sztywność przepisów od moralnych po administracyjne zobowiązuje każdego do rygorystycznego ich przestrzegania. Ich naruszenie skutkuje całą gamą sankcji. Oprócz systemu kar i nagród, sekta posługuje się również manipulacją emocjonalną w celu utrzymania dyscypliny.

Właściwe wzorce skutecznie wpływają na ukształtowanie nowej, korzystnej dla grupy tożsamości. Często wskazuje się bezpośredni wzorzec zachowania, którym może być przywódca albo inny członek wspólnoty, z którym adept będzie połączony w jednej parze. Także sama grupa może kształtować odpowiednie zachowanie. Temu celowi służy napięty plan zajęć, by jak najwięcej było działań wspólnych, kolektywnych, wówczas nowicjusze szybko orientują się w tym, co jest właściwe. Formułuje się wspólną, grupową tożsamość, podkreślając jedność wspólnoty. W rzeczywistości chodzi o jednorodne ukształtowanie niekiedy nawet atrybutów zewnętrznych, (ubioru, gestykulacji itp.), ale przede wszystkim wewnętrznych[1]. Grupę cementują również specjalne rytuały- niekoniecznie religijne, może to być orygnalny sposób witania się, sposób wysławiania się itp[2]. Jak podkreśla Robert J. Lifton, jednostka musi się podporządkować doktrynie. W konfrontacji z nią traci znaczenie osobiste doświadczenie, głos sumienia i potrzeba pozostawania w zgodzie ze sobą[3]. Osoba odrzuca swoją prawdziwą osobowość by przybrać tożsamość kultową[4].

Wzorzec

Nowy Świadek otrzymuje opiekuna duchowego, który będąc wzorem dla podopiecznego, kształtuje oczekiwaną postawę[5]. Wyżsi rangą przełożeni mają szczególny autorytet u zwykłych wyznawców, którzy starają się podobnie zachowywać i mówić: "Np. przez kolejne niedziele uporczywie proszono Boga, by nam oszczędził 'zbędnych powtórzeń', po czym na końcu każdego zdania umieszczano 'nieprawdaż'; starano się mówić 'wiele' zamiast 'dużo', wszystko to dlatego, że jakiś autorytet, który wcześniej przemawiał, upiększył swoją mowę tymi perłami sztuki retorycznej"[6]. Oczywiście obcowanie z "dojrzałym duchowo" wyznawcą nobilituje: "Widziałem jak kłócili się o to, kto pójdzie głosić naukę z nadzorcą, kto go przyjmie w swoim domu itp"[7].

Towarzystwo Strażnica podkreśla konieczność głoszenia orędzia Jehowy dwójkami, na wzór uczniów Chrystusa[8]. Chodzenie parami jest dobrym sposobem narzucenia nowicjuszowi właściwego wzorca postępowania. Towarzystwo zaleca, aby osoby o długim stażu w organizacji dobierały partnerów do "pracy polowej" spośród osób mniej doświadczonych lub zgoła nowicjuszy[9].

Napięty plan

Działalność głosicieli Królestwa jest bardzo bogata. Obejmuje: trzy zebrania w tygodniu po ok. 2 godziny każde, "pracę polową" ok. 2 godz. tygodniowo (10-12 miesięcznie), okresowe wyjazdy na coroczne kongresy, zjazdy dwa razy w roku, szkolenia. A ponadto trzeba doliczyć przygotowania do wszystkich zebrań, regularne studium osobiste i pomoc przy pracach zborowych (utrzymanie sal "królestwa", przygotowania kongresów)[10]. To minimum obowiązujące każdego zwykłego głosiciela.

Znacznie więcej zadań mają starsi zboru lub słudzy pomocniczy. Były starszy zboru, Günther Pape, stwierdził: "Nie zapominajmy, że nasze zadanie kaznodziejskie obejmuje wszystkie 24 godziny życia. Pracujemy by głosić naukę; śpimy po to, aby móc głosić naukę, (...)Nie ma prawie niedzielnego popołudnia, które mógłbym poświęcić rodzinie; nie mówiąc już o zwykłych dniach tygodnia. Nie mam po prostu chwili wytchnienia"[11]. Wyjątkowo zaangażowani są pionierzy. Świadkowie są namawiani do podjęcia przynajmniej czasowo funkcji pioniera pomocniczego, który musi głosić min. 50 godzin miesięcznie. Etatowymi funkcjonariuszami są natomiast pionierzy pełnoczasowi zobowiązani do 100 godzin "pracy polowej" oraz specjalni, ze 140 godzinami głoszenia, podobnie jak misjonarze wysyłani do krajów, gdzie Świadków jeszcze nie ma[12]. Misjonarze i pionierzy pełnoczasowi otrzymują gratyfikację pieniężną[13].

Szczególnie wyróżnieni wyznawcy pracują w centrali Towarzystwa Strażnicy, zwanej Domem Betel, w Brooklynie w Nowym Jorku, lub w centralach krajowych zwanych również Betel. W Polsce taki ośrodek znajduje się w Nadarzynie pod Warszawą. Wolontariusze w Betel są zajęci cały dzień i nigdy nie są sami, bo wszystko, co jest potrzebne do życia, jest na miejscu: zakwaterowanie w pokojach dwuosobowych, praca, stołówka z pełnym wyżywieniem, pralnia, fryzjer. Po pracy idą jak zwykle parami, by głosić, a po powrocie muszą mieć jeszcze czas na tak zwane studium osobiste w bibliotece lub we wspólnym pokoju[14].

Religijne obowiązki zarówno funkcyjnych, jak i zwykłych Świadków są skrupulatnie rozliczane. Günther Pape pisze: "...odbyliśmy niejako sesję sądową z sędzią, prokuratorem i oskarżonymi. Przedmiotem oskarżenia była karta któregoś z braci nie wykazująca wyznaczonej liczby godzin posługi"[15]. Podobnie do "chrześcijańskich obowiązków" należą zebrania[16], których opuszczenie jest nieposłuszeństwem wobec Boga[17].

Minimum okazuje się dla centrali niewystarczające, Świadkowie są naciskani, by rezygnować z rozrywek, które "ograbiają z czasu"[18]. Towarzystwo Strażnica zwraca się więc do czytelnika: "Warto zapytać samego siebie: Czy nie poświęcam zbyt wiele czasu na e-maile, nierzadko wręcz denerwujące? Czy często prowadzę rozmowy telefoniczne lub wysyłam SMS-y dotyczące błahych spraw? (1Tm 5,13). Czy niepotrzebnie nie surfuję po interenecie lub nie przerzucam bezcelowo kanałów przy oglądaniu telewizji? Czy gry elektroniczne nie zaczęły pozbawiać mnie czasu...?"[19].

Jedność grupy

Teokratyczna organizacja wymaga od swoich członków jedności. Braterska społeczność ma być "harmonijnie zespolona w miłości", (Kol 2, 2)"[20]. I, jak wynika z wypowiedzi postronnego obywatela, musiało się to udać: "Gdybyśmy mieli takiego samego ducha (jedności) już dawno byśmy rozwiązali nasze problemy"[21]. Być może wypowiadający te słowa nie zdawał sobie sprawy, że głosiciele Królestwa nie mają innego wyjścia: "Nie myśl, że można chodzić różnymi drogami i zaskarbić sobie życie wieczne w nowym systemie Bożym. Jest tylko jedna droga. Tylko jedna arka przetrwała potop, a nie pewna liczba łodzi. I tylko jedna organizacja - widzialna organizacja Boża - przetrwa szybko nadciągający "wielki ucisk". (...). Jeśli chcesz być ubłogosławiony życiem wiecznym, to musisz należeć do organizacji Jehowy i spełniać Jego wolę"[22].

Niedopuszczalne jest głoszenie własnych poglądów, ponieważ należy głosić jedynie doktrynę "Strażnicy": "Spotyka się i teraz osoby posuwające się do tego, że sobie biorą za podstawę prywatną interpretację Pisma Świętego; Ktokolwiek szerzy prywatne poglądy, stawiając w niekorzystnym świetle rady 'Wiernego niewolnika' ustanowionego przez Chrystusa, ten nie trzyma się mocno 'głowy'"[23]. ,,Gdybyśmy nie byli czujni, mogłaby nas brać pokusa, by w trakcie nauczania dawać wyraz osobistym (...) poglądom. Mogłoby to zagrażać zwłaszcza komuś, kto jest skłonny do polegania na własnych wnioskach, nawet, gdy są one sprzeczne z tym, czego uczy organizacja Jehowy"[24].

Kultowa tożsamość [25]

 "Prywatne poglądy" nie tylko nie powinny być głoszone, ale- jak się wydaje- w ogóle są niewskazane: "nie pora teraz na niezależne myślenie"[26]. "Niebezpieczeństwem, którego należy unikać, są prywatne spekulacje. Należy korzystać z publikacji Towarzystwa i na nich się opierać"[27]. Głosiciel zamiast snuć domysły na jakiś temat, powinien przyjąć proponowany punkt widzenia: "Powoli zacząłem sobie zdawać spraw z tego, że moi bliscy kompletnie zatracili swoją osobowość. Byli gotowi przyjąć za swoje każde rozumowanie, jakie im podsuwano"[28]. Gdyby wątpliwości nasuwały się same, posłuszeństwu powinna towarzyszyć cierpliwość. "Nawet, jeśli coś było dla mnie niejasne, nigdy nie próbowałem tego podważać. Z czasem jedne sprawy wyjaśniano, a inne korygowano. Zawsze byłem rad, że cierpliwie czekałem na dokładniejsze zrozumienie"[29].

"Strażnica" nie respektuje idywidualności, wszystkim zalecając ten sam styl osobowości: "Każdy człowiek ma charakterystyczny sposób chodzenia. Ludzie różnią się na przykład długością kroku, niejednakowy bywa też kąt, pod jakim stawiają stopy. Palce nóg mogą być skierowane na wprost, ale mogą też być w czasie chodzenia zwrócone mniej lub więcej do wewnątrz albo na zewnątrz, i to różnie każdej stopy. Czy sobie uzmysławiasz jakie to stwarza utrudnienia? Chcąc iść dokładnie po cudzych śladach musisz dostosować długość kroku oraz układ stóp do chodzenia tej osoby. Początkowo może się to wydawać nienaturalne, ale jest konieczne. Innej możliwości nie ma. Obrazowo mówiąc Chrystus chodził w sposób wyjątkowy, gdyż spośród wszystkich współczesnych sobie ludzi on jeden był doskonały i 'nie znał grzechu' (2 Kor 5,21). Ludzie z natury są niedoskonałymi grzesznikami, dlatego niełatwo im podążać śladami Jezusa"[30].

W jaki sposob osiągnąć ten ideał więdzą oczywiście starsi: "Jehowa byłby niezadowolony, gdybyśmy nie okazywali posłuszeństwa i uległości chrześcijańskim nadzorcom. Przyczynialibyśmy im kłopotów, a sami sobie szkodzili pod względem duchowym (...) Wskazówki starszych musimy respektować nawet w drobnych sprawach"[31].

Tomasz Czyżewski

[1] Hassan S., Psychomanipulacja w sektach, Łódź 1999, s.123.

[2] Hassan S., Psychomanipulacja w sektach, Łódź 1999, s.95.

[3] Lifton R.J., Tought Reform and the Psychology of Totalism, New York 1961, por. Hassan S., Jak uwolnić się od manipulacji psychicznej w sekcie, Łódź 2001, s.53.

[4] Hassan S., Psychomanipulacja w sektach, Łódź 1999, s.122.

[5] Delporte Ch., Świadkowie Jehowy. Ofiary mówią, Warszawa 2003, s.190.

[6] Delporte Ch., Świadkowie Jehowy. Ofiary mówią, Warszawa 2003, s.298.

[7] Delporte Ch., Świadkowie Jehowy. Ofiary mówią, Warszawa 2003, s.82.

[8] Nasza Służba Królestwa, nr 11/94, s.3.

[9] Nowakowski P.T., Głoszenie publiczne i od domu do domu, Sekty i Fakty, nr 1/98, s.12.

[10] Marzec Z., Metody działania i przyczyny sukcesów Świadków Jehowy, Kraków 2000, s.55-56.

[11] Pape G., Byłem Świadkiem Jehowy, Warszawa 1991, s.56-60.

[12] Marzec Z, Metody działania i przyczyny sukcesów Świadków Jehowy, Kraków 2000, s.56.

[13] Nowakowski P.T., Głoszenie publiczne i od domu do domu, Sekty i Fakty, nr 1/98, s.12.

[14] Marzec Z, Metody działania i przyczyny sukcesów Świadków Jehowy, Kraków 2000, s.85-87.

[15] Pape G., Byłem Świadkiem Jehowy, Warszawa 1991, s.62.

[16] Nasza Służba Królestwa, 1/94, s.1, 3.

[17] Bergman J.R., Świadkowie Jehowy a zdrowie psychiczne- oprac. przez T. Połgenska fragmentów książki The mental health Jehovah?s Witnesses, USA 1987, w tłum. K. Słupskiego, Słowo Nadziei nr 29/97, s.16.

[18] Nasza Służba Królestwa, nr 1/2004, s.4.

[19] Nasza Służba Królestwa, nr 1/2004, s.4.

[20] Codzienne badanie Pism, Nowy Jork 1995, s.5-6, Strażnica, nr 24/94, s.13-18.

[21] Rocznik Świadków Jehowy 1995, Nowy Jork 1995, s.11.

[22] Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi, Nowy Jork 1984, s.255.

[23] Strażnica, nr 1/86, s.14, par.17, por. Strażnica, nr 19/93, s.19.

[24] Strażnica, nr 9/2002, s.16.

[25] Bardziej szczegółowy opis i analizę osobowości Świadków Jehowy omawia druga część opracowania, s.79 oraz s.86n.

[26] Zorganizowani do pełnienia naszej służby. Poradnik dla teokratycznej służby kaznodziejskiej, Nowy Jork 1990, s.8.

[27] Zorganizowani do pełnienia naszej służby. Poradnik dla teokratycznej służby kaznodziejskiej, Nowy Jork 1990, s.111.

[28] Delporte Ch., Świadkowie Jehowy. Ofiary mówią, Warszawa 2003, s.165.

[29] Strażnica, nr 6/96, s.25.

[30] Strażnica, nr 15/88, s.11.

[31] Strażnica, nr 18/89, s.21-25, por. Strażnica, nr 18/60, s.9-10.

Share on Facebook

Loading

Znajdź nas na facebook'u